Czytasz
Terapia dźwiękiem, czyli kąpiemy się w muzyce

Terapia dźwiękiem, czyli kąpiemy się w muzyce

Techno jazda i 130 BPM w górę? A może gabberowe bangery? Niezależnie od tego, jak szybką i intensywną muzykę lubisz, każdemu przyda się chwila wyciszenia. O tym, czym jest terapia dźwiękiem porozmawialiśmy z bioenergoterapeutą Markiem Ignacym Stempniem.

Do najstarszych koncepcji muzyki należy starożytna „,muzyka sfer”. Wprowadzone przez Ptolemeusza określenie odnosiło się do niesłyszalnych dla ludzkiego ucha harmonijnych dźwięków, które docierały jedynie do Słońca. To, że ludzie nie mieli do nich bezpośredniego dostępu za pomocą zmysłów, nie oznaczało jednak, że na nich nie wpływały. Odpowiednikiem „niebiańskiej muzyki” miała być ta grana na Ziemi, na instrumentach. Do jednych z najbardziej leczniczych należą m.in. misy tybetańskie czy gongi.

Instrumenty jak lekarstwa

Czym jest właściwie misa tybetańska zwana również „dźwiękową” czy „śpiewającą”? To metalowy instrument, którego dźwięk wytwarzany jest poprzez pocieranie lub uderzanie, do czego na ogół wykorzystywana jest specjalna pałeczka zwana „maletem”. Co ciekawe, misy funkcjonowały oryginalnie na styku sacrum i profanum – były zarówno stosowane w rytuałach religijnych, jak i po prostu w formie przedmiotu codziennego użytku. Oryginalnie pochodzą one z Indii, a do Tybetu przywędrowały wraz z buddyzmem.

Pochodzące z terenów Azji gongi należą do tej samej grupy instrumentów, co misy – idiofonów. Idiofony to inaczej instrumenty samobrzmiące, które wprawione w rezonans same wytwarzają specyficzny dźwięk. Gong również używany jest w leczniczych „kąpielach dźwiękiem”. Słowo „kąpiel” dobrze oddaje efekt zanurzenia się w wytwarzanych przez nie wibracjach. Dźwięk, mimo że niewidoczny dla oka, staje się w jakimś sensie materialny, bo odczuwany przez nas głęboko na poziomie cielesnym. Ciało jest “masowane” od wewnątrz.

Misy tybetańskie i dzwoneczki, źródło: Unsplash

Podczas takiego masażu jedyne, co musimy robić, to pozwolić sobie na stan relaksacji. Kładziemy się w lekko zaciemnionym pomieszczeniu, układając się w wygodnej dla nas pozycji. Warto przy tym zadbać o odpowiednio ciepłe ubranie lub wyposażyć się w koc – ciało w bezruchu może po prostu ulec wychłodzeniu. Jeśli ktoś ma problemy z zamknięciem oczu, pomoże materiałowa nakładka z relaksacyjną lawendą.

Marek Ignacy Stempień zajmuje się bioenergoterapią poprzez dźwięk. Na swoich sesjach terapeutycznych wykorzystuje szereg „narzędzi” relaksacyjnych, które pozwalają odprężyć zarówno ciało, jak i umysł. Oprócz mis i gongów stosuje też dzwoneczki, zaklinacze deszczu czy inne egzotyczne instrumenty.

Jak można zdefiniować dźwięk? Jaki ma on związek z naszym ciałem?

Dźwięk jest falą , która ma swoja wartość wyrażaną w hercach (Hz) . Definiuje ją określona liczba tych cykli na sekundę. Dźwięk wibruje i ma wpływ na system energetyczny ciała fizycznego. Centra energetyczne, popularnie nazywane czakrami, też wibrują w odpowiedni sposób. Jeżeli ich prawidłowa wibracja jest zakłócona, wtedy następuje nieprawidłowy przepływ energii w organizmie.

Na przykład: ktoś odczuwa silne emocje, które wpływają na nieprawidłową pracę (wibrację) czakr. Te zaś oddziałują na układ hormonalny i przypisane im narządy wewnętrzne i… wtedy powstaje schorzenie .

Czy w takim razie można to schorzenie usunąć, albo przynajmniej ulżyć sobie terapią dźwiękiem? Jakie korzyści może przynieść taka sesja naszemu ciału i umysłowi?

Za pomocą odpowiedniej fali dźwiękowej można przywrócić odpowiedni zakres wibracji w organizmie, a co za tym idzie prawidłowy przepływ energii życiowej (prany)  – wtedy schorzenia ustępują. Medycyna chińska do tego celu używa igieł – taka terapia znana jest pod nazwą „akupunktura”.

Dźwięk dociera bardzo głęboko na poziomie komórkowym, a nawet DNA. Fala dźwiękowa bardzo dobrze rozchodzi się w wodzie, a jak wiadomo nasz organizm w 80% składa się właśnie z niej. Oprócz wpływu na ciało fizyczne dźwięk oddziałuje na ciała subtelne, ponieważ to zwykle w nich rozpoczyna się proces choroby (emocje), zaś efekty widoczne w ciele fizycznym to pokłosie problemów w ciałach subtelnych. Blokady emocjonalne i tzw. węzły energetyczne są doskonale usuwane  poprzez dźwięk. Nie tylko gongi i misy są skuteczne, ale np. śpiewanie  i słuchanie muzyki o odpowiedniej częstotliwości  np. nagrania Solfeggio dostępne na YT .

Czy już jeden koncert może przynieść ulgę? 

Sprawdź też
Gwyneth Paltrow

Jeden koncert może przynieść ulgę i poprawić jakość zdrowia, ale trzeba do grania podejść z odpowiednią wiedzą i etyką. Ponieważ generowanie zbyt agresywnych dźwięków u osób, które leżą w relaksie, kiedy ciało jest ,,rozpakowane”, może przynieść biegunowo odległy efekt od zamierzonego. Wtedy następuje ,,gwałt energetyczny”, kiedy ktoś chce spektakularnie ,,łupnąć” w gong, co jest widowiskowe, ale  niepożądane ze strony terapii. Gongi maja olbrzymią moc, do której należy podchodzić z należytym szacunkiem.

Misy tybetańskie i dzwoneczki, źródło: Unsplash

Czy używane przez ciebie gongi, misy, zaklinacze deszczu itp. można nazwać “instrumentami” w tradycyjnym tego słowa znaczeniu?

Oczywiście, że tak, przecież gong jest instrumentem używanym w orkiestrze symfonicznej. Misy można wykorzystywać w muzyce – robił to np. zespół Wilki. Ja sam jakiś czasu temu w Krakowie grałem koncert wykorzystując gongi i misy w połączeniu z muzyka elektroniczną.

Jaki ty masz do nich stosunek? Jak mógłbyś określić ich funkcję w swoim życiu?

Mój stosunek do mis i gongów jest emocjonalny. Ja jestem przekaźnikiem pomiędzy tymi instrumentami a odbiorcami . Zajmuję się również oczyszczaniem przestrzeni i kiedy gram, czuję z nimi połączenie, bardzo silne, jakby były częścią mnie. Kiedyś jedna misa się na mnie ,,obraziła”, bo ją niewłaściwie potraktowałem i po prostu przestała brzmieć. Długo to trwało zanim znowu zaczęła pięknie grać, pomimo moich przeprosin… Misy oddziałują ze sobą i dostrajają swoje wibracje do siebie. Dla mnie to niesamowite instrumenty generujące piękne dźwięki wszechświata, mistyczne – i cały czas mnie zaskakujące. Dlatego robię to, co robię .

Domowy sposób na relaksację

Pamiętajmy, że odprężyć można się też w domu.  W internecie jest dostępnych wiele nagrań z dźwiękami o odpowiedniej do tego częstotliwości. Połóżcie się wygodnie na ziemi, weźcie coś pod głowę, jeśli nie macie nakładki z lawendą może pomóc olejek eteryczny – jaśmin, lawenda czy rumianek pozwolą się wyciszyć.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone