Czytasz
Nasi Ludzie: Bunker Events

Nasi Ludzie: Bunker Events

Wielkimi krokami zbliża się kolejna odsłona Fort Open Air. Impreza organizowana przez działający od 2016 roku Bunker Events to plenerowa inicjatywa, która z edycji na edycję rozwija się coraz bardziej.

Już w tę sobotę, 13 lipca, tereny warszawskich Basenów Kora przeistoczą się w wypełnione łapaczami snów, fluorescencyjnymi kolorami i geometrycznymi wizualizacjami pole do ekstatycznych manewrów.

Transowe techno Błażeja Malinowskiego, industrial w wykonaniu Septa czy live eksperymentującego z elektroniką Goorala – to czeka nas już w najbliższą sobotę. Z dala od hałaśliwego centrum i klubowych rewirów, Bunker Events już po raz siódmy przygotowuje Fort Open Air. Grupa przyjaciół – promotorów, DJ-ów, osób odpowiedzialnych za dekoracje – postanowiła połączyć siły i zgodnie z filozofią DIY stworzyć otwartą na eksperymenty platformę. Nam opowiadają nieco o tym jakie były ich początki i czego możemy spodziewać się w ramach nadchodzącej imprezy.

Skąd wziął się pomysł na stworzenie kolektywu Bunker Events i jego nazwę? Czy od początku mieliście konkretny plan na to, jak ma wyglądać Wasza działalność, jasno określone cele?

Piotr Ho: Wszystko zrodziło się w głowach trzech osób – mojej, Dominika i Thomasa. Zaangażowani w rodzimą scenę klubową (jako uczestnicy imprez), zaczęliśmy zastanawiać się nad zrobieniem czegoś swojego. W końcu chłopaki postawili mnie przed faktem dokonanym tworząc dość amatorską wówczas identyfikację wizualną oraz projekt opisu wydarzenia. Nazwa Bunker Events powstawała spontanicznie i bez głębszego przemyślenia. Chcieliśmy szybko postawić imprezę na fb. Miała mieć charakter prywatny, choć ostatecznie ją upubliczniliśmy – trochę po to, żeby sprawdzić, co się stanie. Znaleźliśmy miejsce, które kojarzyło nam się z bunkrem, choć niewiele miało z nim wspólnego. Impreza miała być typowo w stylu techno, więc nazwaliśmy ją Techno Bunker vol. 1. Do tego wszystkiego Dominik, z wyjątkowo lekkim piórem i znajomością wojskowej nomenklatury, napisał tekst wydarzenia.

Going. Nasi Ludzie Bunker Events techno bilety
fot. Karola Perczyńska

No i poszło. Efekt kuli śnieżnej. Zainteresowanie przerosło nasze możliwości. To było cenne doświadczenie oraz impuls do tego, aby nie skończyć wyłącznie na jednej imprezie. Kiedy widzisz 200 osób bawiących się w miejscu, które dla nich przygotowałeś, czujesz się spełniony i wiesz, że to ma sens. Wtedy mogliśmy sprzedać tylko tyle wejść, a wszystko dystrybuowane było z ręki do ręki, pod moim mieszkaniem. Przekazywałem wówczas bilety ludziom przebrany w skafander na gazy bojowe i w masce przeciwgazowej. Miejsce na kreowanie planu i naszej działalności pojawiło się nieco później – gdy już wiedzieliśmy, że chcemy to kontynuować, zaczęliśmy wdrażać detale, które są dla nas istotne w życiu codziennym. Dziś w pełni utożsamiamy się z nazwą. Przyświecają nam wartości bliższe undergroundowi niż światu komercji. Słowo “events” może brzmieć w tym zestawieniu zabawnie, ale jest czystą prawdą. W końcu to my sami produkujemy te eventy. Nie jesteśmy kolejnym kolektywem organizującym imprezy w przygotowanych do tego klubach, bookując zagranicznych artystów. My, od początku do końca, sami zajmujemy się każdym detalem – od organizacji, przez dekoracje (tutaj niezawodna płeć piękna), po montaż i demontaż sceny. Czyste DIY.

Bartek: Skoro mowa o życiu codziennym, to musimy też wspomnieć o pewnych wartościach, które przekładają się na charakter czy wygląd naszych imprez. Celem naszej inicjatywy jest łączenie ludzi, środowisk poprzez dzielenie się tym, co sami mamy do zaproponowania. Postępujące przenikanie się różnych kultur, odmiennych osobowości, koncepcji, nie tylko artystycznych, ale i życiowych, ma swoje odzwierciedlenie w otwartości i egalitarności. Tylko rozmowa, interakcja uczy, rozwija i prowadzi do pozytywnych emocji. Stąd także wielość perspektyw muzycznych, artystycznych, które staramy się na naszych eventach zawsze wyrażać. Można powiedzieć, że nasze wydarzenia są odbiciem nas samych.

Going. Nasi Ludzie Bunker Events techno bilety
fot. Karola Perczyńska

Swój pierwszy event odpaliliście w formule secret location. Jak myślicie, co nieprzerwanie przyciąga ludzi na tego typu “sekretne” wydarzenia?

Piotr Ho: Tak, nasz pierwszy event (prawie 3 lata temu), miał miejsce w jednej z mokotowskich willi i do ostatniej chwili uczestnicy nie znali jego lokalizacji. To wydarzenie było spontaniczną inicjatywą, zrodzoną z naszej pasji i chęci dzielenia się energią ze wszystkimi, których poznaliśmy podczas swojej klubowej wędrówki. Impreza zbiegła się w czasie z końcem działalności słynnego 1500 i końcówką działalności Nowej Jerozolimy. Smolna dopiero się otwierała. Uznaliśmy, że skoro ludzie chwilowo nie mają się gdzie bawić, może będą chcieli przetestować nieznane nikomu secret location. My byliśmy zadowoleni, nasi goście też. Przypominając sobie tamtą imprezę widzę, że poziom naszych wydarzeń od tamtego czasu sporo się zmienił.

Bartek: Imprezy z cyklu secret location obecnie może nie są tak popularne jak kiedyś, ponieważ w ostatnich latach da się zauważyć, że twórcy ambitnej i niezależnej muzyki elektronicznej są coraz bardziej doceniani przez różne środowiska. Secret location ma w sobie coś z misterium, a to zawsze przyciąga. Dla nas najważniejsze jest to, aby zarówno wydarzenia secret location, jak i te “nieukrywane”, były spotkaniami, dzięki którym można wyrazić siebie. Miejsce, lokalizacja, otoczenie, to ma wpływ na doznania, ale zawsze trzeba pamiętać, że to ludzie są najważniejsi. Forma jest ważna, ale treść ważniejsza.

Going. Nasi Ludzie Bunker Events techno bilety
fot. Karola Perczyńska

Od 2017 roku Bunker Events gości na terenie warszawskiego fortu przy Wale Miedzeszyńskim. Jak znaleźliście to miejsce i czy trudno było przekonać właścicieli do zorganizowania imprezy elektronicznej?

Sprawdź też

Piotr Ho: Pierwotnie impreza, jak sama nazwa wskazuje, miała odbywać się w Forcie – konkretnie Forcie Włochy. Mimo deklaracji ze strony urzędników na ostatniej prostej coś się wykoleiło. Biurokracja uniemożliwiła sfinalizowanie imprezy. Na tydzień przed, w trakcie zaawansowanej promocji, okazało się, że jesteśmy bez miejsca. Z pomocą przyszedł EnigmatiC, który podpowiedział nam obecną lokalizację – konkretnie Michałowi Plisowi z Be Kolektiv, który pierwszą edycję Fortu organizował z nami.

Miejsce, choć trudne, okazało się strzałem w dziesiątkę. Wymagało to jednak sporo inwencji i wysiłku – “czar PRL” sprawnie kamufluje nasza praca. Bez niej to po prostu duży plac ze starą zabudową z poprzedniej epoki, jednak bardzo plastyczny oraz, co ważne, mocno zalesiony. I pełen całej masy militarnych skrzyń na amunicję i innych wojskowych detali, które pozwoliły nam na zbudowanie swojego własnego Fortu. Jeśli chodzi o właścicieli, mogę powiedzieć, że żyjemy w bardzo dobrych relacjach, mimo że jesteśmy z zupełnie innych światów.

Na sam koniec – możecie opowiedzieć coś więcej o zbliżającej się imprezie? Co czeka nas w ten weekend?

Piotr Ho: W najbliższą sobotę skupiamy się przede wszystkim na utrzymaniu wysokiego poziomu artystycznego i technicznego z poprzedniej edycji oraz poprawieniu detali, które nas samych drażniły. Pojawił się także feedback ze strony naszych gości, który chcemy uwzględnić. Chodzi m.in. o lepsze wyprofilowanie nagłośnienia, dodatkowe powiększenie terenu od strony barów i stref gastro. Scena zostanie też nieco przemodelowana w stosunku do poprzedniej edycji a dekoracji ponownie będzie więcej. Przyjdźcie przekonać się sami!

Bilety na Fort Open Air możecie kupić w Going.!

Zobacz komentarze (0)

Odpowiedz

Your email address will not be published.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone