Jak pokazuje popularność imprez takich jak BASS CAMP kultura sound systemowa nadal ma się dobrze. W połowie sierpnia w Katowicach czeka nas potężna dawka basowych klimatów – o inicjatywie, jej początkach i nowej miejscówce opowiedzieli nam jej twórcy.
Czy możecie przybliżyć nam historię powstania Bass Camp? Jak doszło do organizacji pierwszej edycji? Kto stoi za tą inicjatywą?
Ciężko to wszystko zmieścić w jednym zdaniu. Pomysł na festiwal zrodził się na przestrzeni lat 2013 i 2014, kiedy to mieliśmy okazję z Jaszolem, czyli drugim organizatorem, objeździć kawał Europy na podobnych imprezach z muzyką sound systemową. Tam królował głównie dub i reggae. W międzyczasie, zainspirowani tymi doświadczeniami, stwierdziliśmy, że może czas spróbować zrobić coś takiego u nas. Jak się pewnie domyślacie, nie było to łatwe zadanie, tym bardziej, że nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że w naszym kraju tego typu muzyka jest jednak niszą w niszy. Znalezienie sponsorów czy też możliwości dotacji graniczy z cudem, chyba że podepniemy się pod inne festiwale i zrobimy przysłowiową “zapchaj dziurę”. W związku z tym przyszedł czas na emigrację zarobkową i zbieranie do świnki skarbonki, czyli realizację swojej pasji i organizację imprezy. Pierwszy i drugi rok to organizacja zdalna z Wielkiej Brytanii, gdzie wtedy mieszkaliśmy, co z perspektywy czasu było kompletnie szalonym pomysłem, ale zadziałało. Poszliśmy pod prąd i jak widać znaleźli się ludzie, którzy również myślą tak jak my!
Przed nami piąta edycja. Zakorzeniony w tradycji imprez sound systemowych festiwal skupia się na klimatach reggae czy produkcjach dubowych i dubstepowych. Co znaczy dla Was kultura sound systemów i czemu się do niej odwołujecie?
Kultura sound systemowa powstała w latach 70., kiedy to jamajska diaspora w UK potrzebowała miejsca, w którym mogłaby cieszyć się swoją muzyką – w oficjalnych nurtach była skrupulatnie blokowana. Mimo że mamy XXI wiek granice w głowach niestety wciąż istnieją, dlatego dla nas to nic innego jak idea DIY (do it yourself) – czyli jak brakuje Ci czegoś w życiu, to nie licz na innych tylko zrób to sam! Jak to mawiamy z przekąsem z kolegami “po fachu”: “sound system to nie rurki z kremem” – musisz włożyć mnóstwo wysiłku i samozaparcia, do tego worek pieniędzy, żeby to wszystko zadziałało, ale jak już się odpali i widzisz uśmiechniętych ludzi, który nadają na tych samych falach, to rekompensata przychodzi sama!
W tym roku Bass Camp odbywa się na terenach Katowickiego Parku Leśnego. Naokoło las, woda, plaża. Co według Was sprawia, że ludzie tak chętnie przyjeżdżają, często całą rodziną, na festiwale, które odbywają się w przyrodzie?
Warto dodać, że po raz pierwszy jesteśmy w tym miejscu, można powiedzieć, bliżej cywilizacji – cztery poprzednie edycje to nie odżałowana, malownicza Rudawka Rymanowska na Podkarpaciu, która była swoistą idyllą na końcu świata – z muzyką, którą lubisz, dziewiczą niemal naturą, gdzie można zapomnieć o codzienności. Tegoroczna miejsce to zmiana poniekąd wymuszona, która na pewno ułatwia nam organizację wielu kwestii, natomiast wiemy, że jest miejscem tymczasowym. Chcemy wrócić w podobne okoliczności przyrody, bo w niej wszyscy czujemy się najlepiej. W tym miejscu chciałbym wszystkich naszych fanów zaprosić do kolaboracji i podsyłania swoich propozycji miejsca na edycję 2020! Pamiętajcie: nic o Was, nic bez Was!
W czasie trwania festiwalu przygotowaliście dla uczestników różne warsztaty, m.in. dot. wolontariatu europejskiego czy szkół wolnościowych i demokratycznych. Możecie powiedzieć na czym będą one polegały? Skąd pomysł na taki program wydarzeń towarzyszących?
Bo nie samą imprezą człowiek żyje! Od początku trwania, naszego festiwalu staraliśmy się, w miarę możliwości przekazywać wiedzę, która niekoniecznie jest na wyciągniecie ręki, a już na pewno nie za darmo. Tak jak wspomniałaś, w tym roku mamy spotkanie dotyczące wolontariatu europejskiego – chodzi o promocję wolontariatu i upowszechnianie informacji dot. możliwości wyjazdu, zdobywania i wymiany doświadczeń. Szkoły wolnościowe pokażą, że można stworzyć przestrzeń opartą na wolności, zaufaniu do dziecka, relacji. Szkoły bez ocen, bez nagród i kar, gdzie dorośli i dzieci mają równe prawa, a potrzeby wszystkich są widziane i słyszane – rzecz dla dużych i małych, warto wiedzieć! Oprócz tematów wspomnianych zapraszamy na codzienną dawkę yogi, masażu tajskiego, gimnastyki. Nie zapomnieliśmy również o najmłodszych i przygotowaliśmy dla nich osobną strefę z zajęciami.
Czym dla Was samych jest organizowanie tego typu imprez? Czy widzicie je w kontekście aktywizmu społecznego?
Krok po kroku stało się sposobem na życie dla nas samych, a czy aktywizm społeczny? Sam nie wiem, czy to nie nadużycie. Staramy się stronić od nauczania – na pewno fajnie pokazywać ludziom możliwości, że można chodzić poza utartymi szlakami i to jest totalnie OK!
Stawiacie na propagowanie idei DoItYourself i Think globally – Act locally. Co rozumiecie przez te hasła?
Same pojęcia to dla nas nic innego jak dbanie o własne gniazdo, zapraszanie do niego innych, docenianie tego, co się ma, wspieranie małych działań i zarażanie swoją pasją innych. Pewnie tez jakaś samoorganizacja.
Czego możemy spodziewać się pomiędzy 15 a 18 sierpnia w Katowicach, czego nie było na poprzednich edycjach?
Po zeszłorocznych przebojach na pewno możecie się spodziewać więcej słońca! Oprócz tego jest to podobna konwencja, co na poprzednich czterech edycjach – nawet ochroniarzy i medyków mamy tych samych, czego domagała się zresztą publika. Z rzeczy muzycznych – na pewno możemy się szykować na małe trzęsienie ziemi, które zafunduje nam przez trzy dni francuski sound system Blackboard Jungle. Nowością jest również sporo dubstepu w line-upie – styl, który powszechnie uważany jest za martwy w naszym kraju, przeżywa drugą młodość na Zachodzie i, przy dobrej oprawie akustycznej, daje niesamowite doznania, o co oczywiście bezkompromisowo zadbamy!
